Jak zapewne większości wiadomo, już od miesiąca jesteśmy w Niemczech. Wydaje się więc właściwe, by nasze podróżnicze blogowanie rozpocząć od Griesheim: miejsca naszego stacjonowania na obczyźnie.
Wpierw kilka danych encyklopedycznych. Griesheim leży w Hesji, w rejencji Darmstadt, jakieś trzydzieści kilometrów na południe od Frankfurtu nad Menem. Można tam dojechać kombinowanym połączeniem tramwaj-pociąg w kilkadziesiąt minut. Nie jest to zbyt duża miejscowość: ot, miasteczko liczące sobie nieco ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców.
Zabudowa miasta jest zwarta, składa się z niezbyt dużych, aczkolwiek sympatycznych budynków (jednorodzinnych i niewysokich apartamentowców). Przez środek miasta przebiega główna ulica z linią tramwajową. Nie ma tu dużych zakładów usługowych, przemysłowych, czy siedzib firm, a jedynie małe lokalne zakłady usługowe. Jedynie na obrzeżach miasta budowanego w przybliżeniu na planie koła znajduje się kilka lub nawet kilkanaście supermarketów. Nie ma tu zbyt wielu osiedlowych sklepików tak jak to jest w Polsce, więc nawet zwykłe codzienne zakupy to dłuższa wyprawa.
Duża liczba wąskich uliczek z sympatycznymi domkami sprawia wrażenie, że Griesheim jest przede wszystkim „sypialnią” dla osób pracujących w Darmstadt lub we Frankfurcie. Po dużej ilości aptek można by też wnioskować, że żyje tu dużo osób starszych (a niedaleko mamy zakład opieki). Z drugiej jednak strony jest tu całkiem sporo niedużych restauracji, troszkę mniej pubów i kawiarni. Zazwyczaj nie są one bardzo oblegane, a jedynie o niektórych można powiedzieć, że mają wielu klientów, a i to to raczej w godzinach wieczornych. Póki co nie widać tu ogródków letnich, ale też pogoda temu nie sprzyja - niemniej większość knajp ma informacje, że Biergarten posiadają. Może jak zrobi się trochę cieplej, to ludzie chętniej zaczną wychodzić na zewnątrz i obiekty restauracyjne nie będą już takie puste. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo na razie trochę tu za spokojnie, by nie powiedzieć głucho.
Wpierw kilka danych encyklopedycznych. Griesheim leży w Hesji, w rejencji Darmstadt, jakieś trzydzieści kilometrów na południe od Frankfurtu nad Menem. Można tam dojechać kombinowanym połączeniem tramwaj-pociąg w kilkadziesiąt minut. Nie jest to zbyt duża miejscowość: ot, miasteczko liczące sobie nieco ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców.
Główna ulica w Griesheim
Zabudowa miasta jest zwarta, składa się z niezbyt dużych, aczkolwiek sympatycznych budynków (jednorodzinnych i niewysokich apartamentowców). Przez środek miasta przebiega główna ulica z linią tramwajową. Nie ma tu dużych zakładów usługowych, przemysłowych, czy siedzib firm, a jedynie małe lokalne zakłady usługowe. Jedynie na obrzeżach miasta budowanego w przybliżeniu na planie koła znajduje się kilka lub nawet kilkanaście supermarketów. Nie ma tu zbyt wielu osiedlowych sklepików tak jak to jest w Polsce, więc nawet zwykłe codzienne zakupy to dłuższa wyprawa.
Ratusz
Duża liczba wąskich uliczek z sympatycznymi domkami sprawia wrażenie, że Griesheim jest przede wszystkim „sypialnią” dla osób pracujących w Darmstadt lub we Frankfurcie. Po dużej ilości aptek można by też wnioskować, że żyje tu dużo osób starszych (a niedaleko mamy zakład opieki). Z drugiej jednak strony jest tu całkiem sporo niedużych restauracji, troszkę mniej pubów i kawiarni. Zazwyczaj nie są one bardzo oblegane, a jedynie o niektórych można powiedzieć, że mają wielu klientów, a i to to raczej w godzinach wieczornych. Póki co nie widać tu ogródków letnich, ale też pogoda temu nie sprzyja - niemniej większość knajp ma informacje, że Biergarten posiadają. Może jak zrobi się trochę cieplej, to ludzie chętniej zaczną wychodzić na zewnątrz i obiekty restauracyjne nie będą już takie puste. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo na razie trochę tu za spokojnie, by nie powiedzieć głucho.
Stara zabudowa
Panuje u nas przekonanie, że Niemcy zostały już skolonizowane przez Turków, przybyszów z Bałkanów, Polaków i rzesze innych emigrantów. Może to i prawda, ale w Griesheim nie da się tego odczuć. Obcokrajowcy trafiają się częściej niż w Polsce, ale cały czas zdecydowaną większość stanowią tu
Niemcy. Ludzie są sympatyczni i pomocni: nie ma tu typowej dla Polaków mentalności marudy. Czy to w aptece,
czy w ratuszu, czy w sklepie ludzie się do siebie uśmiechają życzliwie i w
jakiś sposób ma się wrażenie, że praca im nie przeszkadza, a może nawet ją
lubią. Są jacyś tacy bardziej swobodni w tym co robią i podoba mi się to. W
Griesheim dominuje atmosfera spokoju, więc jakoś to też przekłada się na ludzi.
A może odwrotnie? Może to ludzie sprawiają, że jest tu tak spokojnie?
Kolejną rzeczą, która rzuciła nam się w oczy jest to, że ludzie albo nie mają tu dużo psów albo trzymają je w
mieszkaniach i domach. Obstawiam raczej tą pierwszą opcję, gdyż wieczorami i
rano tylko od czasu do czasu można zobaczyć kogoś wychodzącego na spacer ze
swoim czworonogiem. A jak już taka osoba
wychodzi z psem na spacer, to nie musi się za bardzo martwić o zanieczyszczenia
zostawiane przez swojego ulubieńca. Kosze i worki są powszechnie dostępne, a co
najlepsze widać, że ktoś regularnie dba o to aby worki były zawsze dostępne.
Miło, a w związku z tym również ładnie i całkiem czysto.
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Griesheim jest typowym miasteczkiem pod dużą metropolią, w którym ludzie głównie mieszkają, ale pracują i korzystają z kultury lub rozrywek gdzie indziej (czyli w Darmstadt lub Frankfurcie). Nie ma tu też co zwiedzać, a stara zabudowa ogranicza się głównie do kilku budynków z muru pruskiego i kościoła w zachodniej części miejscowości. Z ciekawszych budynków jest jeszcze stara zajezdnia tramwajowa, obecnie pełniąca funkcję hali sportowo-widowiskowej (w tym miesiącu zaplanowane są w niej m.in. impreza karnawałowa, turniej łuczniczy i koncert rockowy). Jest jeszcze niewielki i raczej współczesny rynek, na którym w piątki odbywa się targ produktów rolno-regionalnych.
Po takiej charakterystyce Griesheim chyba nikt się nie dziwi, że chociaż sympatycznie się tu mieszka, to gdy tylko mamy okazję, to ruszamy zwiedzać okolicę.
Rynek
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Griesheim jest typowym miasteczkiem pod dużą metropolią, w którym ludzie głównie mieszkają, ale pracują i korzystają z kultury lub rozrywek gdzie indziej (czyli w Darmstadt lub Frankfurcie). Nie ma tu też co zwiedzać, a stara zabudowa ogranicza się głównie do kilku budynków z muru pruskiego i kościoła w zachodniej części miejscowości. Z ciekawszych budynków jest jeszcze stara zajezdnia tramwajowa, obecnie pełniąca funkcję hali sportowo-widowiskowej (w tym miesiącu zaplanowane są w niej m.in. impreza karnawałowa, turniej łuczniczy i koncert rockowy). Jest jeszcze niewielki i raczej współczesny rynek, na którym w piątki odbywa się targ produktów rolno-regionalnych.
Stara zajezdnia
Po takiej charakterystyce Griesheim chyba nikt się nie dziwi, że chociaż sympatycznie się tu mieszka, to gdy tylko mamy okazję, to ruszamy zwiedzać okolicę.
XVII-wieczny (w większości) kościół luterański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz