niedziela, 8 lutego 2015

Griesheim

Jak zapewne większości wiadomo, już od miesiąca jesteśmy w Niemczech. Wydaje się więc właściwe, by nasze podróżnicze blogowanie rozpocząć od Griesheim: miejsca naszego stacjonowania na obczyźnie.

Wpierw kilka danych encyklopedycznych. Griesheim leży w Hesji, w rejencji Darmstadt, jakieś trzydzieści kilometrów na południe od Frankfurtu nad Menem. Można tam dojechać kombinowanym połączeniem tramwaj-pociąg w kilkadziesiąt minut. Nie jest to zbyt duża miejscowość: ot, miasteczko liczące sobie nieco ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców.


Główna ulica w Griesheim

Zabudowa miasta jest zwarta, składa się z niezbyt dużych, aczkolwiek sympatycznych budynków (jednorodzinnych i niewysokich apartamentowców). Przez środek miasta przebiega główna ulica z linią tramwajową. Nie ma tu dużych zakładów usługowych, przemysłowych, czy siedzib firm, a jedynie małe lokalne zakłady usługowe. Jedynie na obrzeżach miasta budowanego w przybliżeniu na planie koła znajduje się kilka lub nawet kilkanaście supermarketów. Nie ma tu zbyt wielu osiedlowych sklepików tak jak to jest w Polsce, więc nawet zwykłe codzienne zakupy to dłuższa wyprawa.


Ratusz

Duża liczba wąskich uliczek z sympatycznymi domkami sprawia wrażenie, że Griesheim jest przede wszystkim „sypialnią” dla osób pracujących w Darmstadt lub we Frankfurcie. Po dużej ilości aptek można by też wnioskować, że żyje tu dużo osób starszych (a niedaleko mamy zakład opieki). Z drugiej jednak strony jest tu całkiem sporo niedużych restauracji, troszkę mniej pubów i kawiarni. Zazwyczaj nie są one bardzo oblegane, a jedynie o niektórych można powiedzieć, że mają wielu klientów, a i to to raczej w godzinach wieczornych. Póki co nie widać tu ogródków letnich, ale też pogoda temu nie sprzyja - niemniej większość knajp ma informacje, że Biergarten posiadają. Może jak zrobi się trochę cieplej, to ludzie chętniej zaczną wychodzić na zewnątrz i obiekty restauracyjne nie będą już takie puste. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo na razie trochę tu za spokojnie, by nie powiedzieć głucho.





Stara zabudowa

Panuje u nas przekonanie, że Niemcy zostały już skolonizowane przez Turków, przybyszów z Bałkanów, Polaków i rzesze innych emigrantów. Może to i prawda, ale w Griesheim nie da się tego odczuć. Obcokrajowcy trafiają się częściej niż w Polsce, ale cały czas zdecydowaną większość stanowią tu Niemcy. Ludzie są sympatyczni i pomocni: nie ma tu typowej dla Polaków mentalności marudy. Czy to w aptece, czy w ratuszu, czy w sklepie ludzie się do siebie uśmiechają życzliwie i w jakiś sposób ma się wrażenie, że praca im nie przeszkadza, a może nawet ją lubią. Są jacyś tacy bardziej swobodni w tym co robią i podoba mi się to. W Griesheim dominuje atmosfera spokoju, więc jakoś to też przekłada się na ludzi. A może odwrotnie? Może to ludzie sprawiają, że jest tu tak spokojnie?

Typowa uliczka w Griesheim

Kolejną rzeczą, która rzuciła nam się w oczy jest to, że ludzie albo nie mają tu dużo psów albo trzymają je w mieszkaniach i domach. Obstawiam raczej tą pierwszą opcję, gdyż wieczorami i rano tylko od czasu do czasu można zobaczyć kogoś wychodzącego na spacer ze swoim czworonogiem.  A jak już taka osoba wychodzi z psem na spacer, to nie musi się za bardzo martwić o zanieczyszczenia zostawiane przez swojego ulubieńca. Kosze i worki są powszechnie dostępne, a co najlepsze widać, że ktoś regularnie dba o to aby worki były zawsze dostępne. Miło, a w związku z tym również ładnie i całkiem czysto. 


Rynek

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Griesheim jest typowym miasteczkiem pod dużą metropolią, w którym ludzie głównie mieszkają, ale pracują i korzystają z kultury lub rozrywek gdzie indziej (czyli w Darmstadt lub Frankfurcie). Nie ma tu też co zwiedzać, a stara zabudowa ogranicza się głównie do kilku budynków z muru pruskiego i kościoła w zachodniej części miejscowości. Z ciekawszych budynków jest jeszcze stara zajezdnia tramwajowa, obecnie pełniąca funkcję hali sportowo-widowiskowej (w tym miesiącu zaplanowane są w niej m.in. impreza karnawałowa, turniej łuczniczy i koncert rockowy). Jest jeszcze niewielki i raczej współczesny rynek, na którym w piątki odbywa się targ produktów rolno-regionalnych.



Stara zajezdnia

Po takiej charakterystyce Griesheim chyba nikt się nie dziwi, że chociaż sympatycznie się tu mieszka, to gdy tylko mamy okazję, to ruszamy zwiedzać okolicę.





XVII-wieczny (w większości) kościół luterański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz