niedziela, 15 marca 2015

Malta - informacje ogólne i praktyczne

Na Malcie byliśmy jesienią 2013 roku. To niby niewielkie państwo, składające się w zasadzie z dwóch wysp, ale zdecydowanie jest tam co robić. Zanim opiszemy poszczególne atrakcje, kilka informacji ogólnych i praktycznych, które mogą się przydać potencjalnym turystom.

Po pierwsze: na Malcie jest co zwiedzać. Byliśmy tam dziewięć pełnych dni i każdego z nich robiliśmy coś ciekawego i innego. Być może wszystkiego nie zobaczyliśmy, ale zaliczyliśmy większość atrakcji tego państwa, więc pobyt miał idealną długość. Może nie szaleliśmy z intensywnością, ale codziennie gdzieś się wybieraliśmy. Dla osób preferujących bardziej rekreacyjno-leniwy tryb zwiedzania kilka dni dłużej może być wskazane.


Co jest, a czego na Malcie nie ma? Wyspy warto przede wszystkim odwiedzić dla architektury: od neolitycznych budowli, poprzez wpływy islamskie i pozostałości po Zakonie Maltańskim, aż po budowle pozostałe po Anglikach. Są kościoły, forty i ładne miasteczka. 

Fani krajobrazów też się nie rozczarują: Malta to przede wszystkim malownicze i skaliste wybrzeża. Co prawda większość obszaru obu wysp jest zurbanizowana, ale można tam znaleźć dzikie zakątki. W październiku roślinność była raczej wypalona przez słońce z lata, ale i tak dominuje krajobraz skalisty i półpustynny.



Rozczarują się natomiast fani plażowania. Piaszczystych plaż w zasadzie nie ma, a jak już są, to prezentują się niespecjalnie: wystarczy powiedzieć, że największa plaża piaszczysta jest wielkości pierwszej lepszej łachy na Wiśle. I to nie przy najniższych stanach wody... Za to fani nurkowania powinni być zadowoleni, bo - z tego co zauważyliśmy - woda jest przejrzysta i pełna różnorodnych żyjątek. 


Transport: Na Maltę można się tanio i łatwo dostać za sprawą Ryanaira, co zresztą przekłada się na sporą liczbę turystów z Polski. Wystarczy zapolować na tanie bilety. 

Na miejscu też jest nieźle - za niewielką kwotę (kilkanaście euro) można sobie kupić tygodniowy bilet na wszystkie linie autobusowe na Malcie (nie obejmuje Gozo). Sieć obejmuje całą wyspę, z hubem przesiadkowym w stolicy. Nie jest to najszybszy środek transportu, bo podróże potrafią czasem trwać i godzinę, ale wygodniejszy od np. wynajęcia samochodu (ruch lewostronny, wąskie uliczki, marne oznaczenia). Tym bardziej, że jest w autobusach dość komfortowo - jak jest za pełno, to nie wpuszczają kolejnych pasażerów. Wygodne, chociaż raz się w ten sposób nacięliśmy...

My wyjazd podzieliliśmy na dwa etapy. Najpierw byliśmy w okolicach stolicy i zwiedzaliśmy centrum i południe Malty, a potem przenieśliśmy się na północ, gdzie bardziej obcowaliśmy z przyrodą i zrobiliśmy wycieczkę na Gozo.


Pogoda: jeśli o nas chodzi, to pogoda w drugiej połowie października była idealna. Nadal ciepło, ale nie upalnie, można było śmiało zwiedzać bez obawy o udar słoneczny. Nawet trochę się opaliliśmy, poleżeliśmy chwilę na plaży, a nawet weszliśmy do morza - aczkolwiek tu już trzeba przyznać, że woda do najcieplejszych nie należała. Wieczory bywały chłodne, ale bez przesady - na długie nogawki i rękaw. W każdym razie nie wyobrażamy sobie pobytu na Malcie w środku lata...


Jedzenie: niezłe, chociaż bez szaleństw. Przewodniki informują głównie o daniach z królika oraz ryb. Owszem, są smaczne, ale na nas największe wrażenie zrobiły owoce morza. Świeże, smaczne, zwykle świetnie przyrządzone. Oczywiście lepiej wybierać mniejsze i niezbyt oblegane przez turystów knajpki, ale nie jest to regułą: najlepsze żarcie zjedliśmy w brzydkiej i kiczowatej restauracji przy jednej z większych atrakcji wyspy. 


Kultura: widać wpływy włoskie, arabskie i angielskie, co tworzy ciekawą mieszankę. Ludzie są sympatyczni i uczynni, dogadać się też jest łatwo, bo chociaż Maltańczycy mają swój własny język (dość specyficzny), to biegle posługują się angielskim. Jest trochę emigrantów z Afryki, ale spotyka się ich głównie w regionach przemysłowych. Znacznie więcej jest turystów z całego świata. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz