niedziela, 22 marca 2015

Muzeum Techniki w Speyer

Nie samymi miastami i architekturą zwiedzający żyje, więc jedną niedzielę spędziliśmy wraz ze znajomymi w Muzeum Techniki w Speyer. Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu i kręcą was stare samochody, statki, samoloty czy sprzęt kosmiczny, to warto wpaść. Kilka godzin dobrej zabawy murowane!

Ten wpis będzie nieco inny niż pozostałe, bo będzie się składał głównie ze zdjęć. Tytułem wprowadzenia tylko kilka informacji. Muzeum składa się z trzech części. W pierwszej umieszczonej w skradzionej dawno temu Francuzom hali znajduje się wystawa starych samochodów i parowozów (jest też kilka innych eksponatów, ale to mniejszość). 

Druga część to ekspozycja na powietrzu - stoją tam statki (najfajniejsze to starek ratowniczy i U-Boot U9) i samoloty (np. Antonow AN-22 czy Boeing 747) - można do nich wchodzić, oglądać wyposażenie, a z JumboJeta nawet zjechać zjeżdżalnią.

Trzecia część to nowsza hala, gdzie gwoździem programu jest radziecki wahadłowiec Buran, sporo dokumentów i drobiazgów z misji kosmicznych, spora kolekcja motocykli i rowerów, a także trochę samochodów i samolotów, na które najwidoczniej nie było już miejsca gdzie indziej. 

Jest jeszcze niewielkie muzeum marynistyczne: zdecydowanie najsłabsze i nieciekawe. Na obejście wszystkiego potrzeba kilku godzin, ale warto. Wrzucamy tylko część naszych zdjęć, a i na nich jest zaledwie fragment zbiorów.

Na początek niewielki fragment kolekcji starych samochodów:








Niektóre parowozy były naprawdę wielkie:


W pierwszej hali znajdowało się też całkiem sporo sprzętu strażackiego:



Z ciekawostek wielka maszyna grająca, zastępowała całą orkiestrę:


Były też fajne walce drogowe:


A to wynalazek z końca wojny, potem ponoć długo jeszcze służyły w rolnictwie i leśnictwie:


Na zewnątrz największe wrażenie robił Antonow AN-22 oraz Boeing 747:



To nie korytarz, to Iza w ładowni Antonowa:


Było też sporo innych samolotów:



U-Boot U9 od zewnątrz i od środka, Iza przy wyrzutniach torped:




Statek ratowniczy Seenotkreuzer John T. Essberger:


Wahadłowiec Buran z daleka i od środka:



Lądownik księżycowy (to akurat zdaje się atrapa, a nie autentyczny sprzęt):


Kolekcja specyficznych rowerów (na zdjęciach drewniane oraz ze sprężynami zamiast opon - efekt braków surowca podczas I wojny światowej):



Rzut oka na drugą halę:


Odtworzony warsztat miejscowego producenta motorów (niby tak zaczynał). Reszta kolekcji to głównie nowoczesne ścigacze, szkoda że więcej staroci nie było:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz